We wtorkowej wycieczce do Gdańska brało udział czterdziestu jeden uczniów oraz opiekunowie – pani Katarzyna Hawryluk (wychowawczyni klasy 1 LO po gimnazjum) i pan Dariusz Pyziak. W wyjeździe uczestniczyła nie tylko klasa pierwsza liceum, ale również sporo innych osób, ponieważ prawie połowa była z klas starszych, więc świetnie udała się nam integracja międzyklasowa.
Sama podróż zajęła trochę czasu, z Połczyna-Zdroju wyjechaliśmy chwilę po godzinie siódmej, a na miejsce, w którym mieliśmy spotkać się z naszym przewodnikiem, dotarliśmy o godzinie jedenastej.
W pierwszej kolejności udaliśmy się pod Bramę Zieloną, gdzie była chwila na zrobienie zdjęć, przy czym cała grupa uważnie słuchała historii związanej z tym miejscem. Zaraz po tym przewodnik zaprowadził nas do fontanny z podobizną Posejdona, która, jak się dowiedzieliśmy, w czasie wojny została stamtąd zabrana, aby nie uległa zniszczeniom. Przy fontannie znajdował się ratusz główny miasta, który cieszył się dużym zainteresowaniem ze względu na swój piękny wygląd i ogrom. Z przewodnikiem odwiedziliśmy punkty, w których znajdują się miniaturowe odzwierciedlenia najważniejszych budowli Gdańska – przy każdej stalowej figurze zatrzymywaliśmy się do zdjęć i wysłuchania interesujących historii z nimi związanych. Dotarliśmy w końcu do kościoła Mariackiego, który aktualnie nadal jest w renowacji, jednakże widać duży postęp prac. Wewnątrz dłuższą chwilę poświęciliśmy na wysłuchanie opowieści o replice obrazu Sądu Ostatecznego, która wisi w kościele, a także o oryginale, który znajduje się w Muzeum Narodowym w Gdańsku. Kościół, niestety, w części był wyłączony z użytku, co jednak nie przeszkadzało wierzącym i turystom odwiedzać tego niezwykłego miejsca.
Najbardziej pożądanym punktem wycieczki była galeria handlowa, do której również zaprowadził nas przewodnik i z którym w tym miejscu nasza grupa się rozstała, dziękując oklaskami. W Forum Gdańsk zjedliśmy i “pozwiedzaliśmy” budynek, na co przeznaczona była ponad godzina. Spod galerii wyjechaliśmy do Sopotu, by odwiedzić molo i krzywy domek, który był niezwykłą budowlą.
Po zrobieniu sesji zdjęciowej na molo ruszyliśmy w drogę powrotną, podczas której nie obyło się bez śpiewania, oglądania wspólnie filmów i snu, oczywiście, ponieważ po całym dniu wrażeń i przy późnym powrocie wszyscy byli zmęczeni. Liczymy na “powtórkę z rozrywki”, którą już mamy zamiar zacząć planować, i kolejne tak udane wycieczki w dobrej atmosferze i miłym gronie.
Julianna Wiska